Moja Historia – Iwona
Rok 2019 był rokiem wielu zmian w moim życiu zarówno rodzinnym, zawodowym i jak się później okazało również zdrowotnym. Pod koniec 2018 roku mój mąż dostał propozycję pracy w Korei Południowej. Po wielu dyskusjach zdecydowaliśmy się przeprowadzić na rok do tego pięknego kraju. Od 2011 mieszkaliśmy w Stanach Zjednoczonych, więc stwierdziliśmy ze rok przygody w nowym kraju będzie bardzo interesujący. Podczas gorączkowych przygotowań do przeprowadzki, postanowiłam odwiedzić lekarzy i porobić wszystkie badania tak żebym w Korei mogła poświecić czas na zwiedzanie i poznawanie nowego kraju. Jednym z lekarzy, do którego postanowiłam pójść był laryngolog. Powodem wizyty był ból lewego ucha, szczęki i lewej części głowy. Nie była to pierwsza wizyta, bo bole głowy i ucha miałam od paru lat. Tym razem udało mi się trafić do pani doktor, która bardzo przejęła się moimi dolegliwościami i zleciła wszystkie niezbędne badania, które jednak nie dostarczyły odpowiedzi co jest przyczyną bólu. W końcu pani doktor stwierdziła, że został do zrobienia tylko rezonans magnetyczny i ona zaleca dodatkowo kontrast, który spowoduje, że badanie będzie bardziej dokładne. Bardzo zależało mi na tym, żeby zrobić ten skan przed wylotem do Polski (17.06.2019). Pamiętam, że trudno było znaleźć wolny termin w tym czasie, ale pani doktor była również bardzo pomocna w tym zakresie i rezonans miałam zrobiony po 2-3 dniach. Po zrobieniu skanu cała szczęśliwa poleciałam do Polski. Muszę jeszcze dodać, że lecieliśmy do Polski, gdzie nasz kalendarz był wypełniony co do sekundy, a 10 sierpnia mieliśmy już lecieć do Seulu w Korei Południowej. Około 10 dni po wykonaniu badania otrzymałam wiadomość od lekarza, żeby się skontaktować w sprawie wyniku rezonansu. Nie przeczuwając nic złego, zadzwoniłam dopiero po dwóch dniach i dowiedziałam się, że muszę powtórzyć badanie, bo prawdopodobnie znaleziono tętniaka o wielkości 10 mm w tętnicy szyjnej.
Po tej wiadomości stałam jak zamurowana z tysiącem myśli w głowie. Wówczas tętniak kojarzył mi się jednym. Ze śmiercią lub ewentualnie z ciężką niepełnosprawnością. Ze względu na wyjazd do Korei i wielką niewiadomą w związku w przeprowadzką postanowiłam powtórzyć rezonans w Polsce i oczywiście znaleźć lekarza, które doradzi mi następne kroki. Po pierwszym szoku zaczęłam szukać informacji i miejsca, gdzie mogłam powtórzyć rezonans. Z ogromną pomocą przyszła mi moja młodsza siostra, która jest lekarzem i wówczas mieszkała w Dublinie. Tak się szczęśliwie złożyło, że kiedy miałam wyznaczony termin nowego rezonansu była w Polsce i mogła mi towarzyszyć w tym trudnym czasie. Byłam w stanie umówić się na rezonans magnetyczny w Szczecinie. Po zrobieniu tego badania, okazało się, że trzeba czekać 2-3 tygodnie na wynik. Udało nam się na szczęście dostać płytkę z badaniem, więc mogłyśmy rozpocząć poszukiwanie lekarza, który by nam podpowiedział co dalej mam robić. Na początku wydawało się niemożliwością znaleźć pomoc w tak krótkim czasie (około 8 tygodni). Dowiedziałyśmy się, że najlepszym specjalistą w okolicach Szczecina jest profesor Poncyliusz. Moja siostra okazała się cudotwórczynią i udało nam się umówić na wizytę z profesorem w ciągu 3 dni. Podczas wizyty Profesor rozwiał wszelkie wątpliwości odnośnie do istnienia tętniaka i wyznaczył termin zabiegu na 24.07.2019. Unieszkodliwienie tętniaka miało się odbyć metodą tzw. embolizacji, czyli wprowadzenie sprężynek tzw. coils przez tętnicę udową do istniejącego tętniaka i wypełnienie go co spowoduje wyłączenie go z krążenia i dalsze wykrzepianie. To był pierwszy raz, kiedy usłyszałam o takiej metodzie. Muszę przyznać, że najbardziej przerażała mnie wizja otwierania czaszki, więc jak się okazało, że jest mniej inwazyjna metoda to kamień spadł mi serca. 23.07.2019 przyjechałam do szpitala i zostałam przyjęta na oddział i szczerze mówiąc z tego okresu nic nie pamiętam.
Obudziłam się, następnego dnia i nie mogłam mówić i poruszać prawą stroną ciała. Na szczęście po jakim czasie afazja się cofnęła i paraliż również, została tylko nieruchoma prawa stopa i ubytki w pamięci. Okazało się, że podczas zabiegu embolizacji wykryto jeszcze dwa maleńkie tętniaki i jeden prawdopodobnie pękł powodując krwotok. Zamiast przewidywanych 3 dni w szpitalu spędziłam prawie 3 tygodnie, o których nie chcę pamiętać. Chociaż byłam bardzo słaba to jednocześnie bardzo chciałam odzyskać dawną sprawność, więc jeszcze w szpitalu rozpoczęłam rehabilitację. Pan rehabilitant na początku od razu powiedział: “Oh Pani Iwono o wysokich obcasach może pani zapomnieć”. To chyba zadziałało na mnie jak płachta na byka, bo tego dnia postanowiłam sobie, że jednak założę kiedyś te obcasy… Cały rok 2020 był rokiem intensywnej rehabilitacji. Miałam dużo szczęścia, bo w czasie pandemii Covid-19 mieszkałam w Korei Południowej, która była modelowym przykładem na to, że wprowadzenie zasady DDM (dystans, dezynfekcja, maski) przynosi efekty. Jeszcze trzeba dodać, że poziom służby zdrowia jest na bardzo wysokim poziom. Wszystko jest zorganizowane w taki sposób, że wizyta lekarska odbywa się sprawnie i szybko wraz ze wszystkimi badaniami i do tego w pięknym nowoczesnym otoczeniu.
Przez dwa lata chodziłam również nie masaże typu “Deep Tissue Massage” DTM, czyli Masaż Tkanek Głębokich, który przyniósł rewelacyjne rezultaty. Starałam się też wzmacniać swoje ciało ćwiczeniami najpierw ćwicząc samemu potem korzystając z zajęć na siłowni. Pierwsze wizyty na siłowni skończyły się płaczem i ogólnym roztrzęsieniem, bo okazało się, że nawet wykonanie prostych przysiadów było ciężkie nie mówiąc o utrzymaniu równowagi. Na szczęście miałam w sobie tyle determinacji i oczywiście wsparcie mojej rodziny męża i dzieci, że się nie poddałam. Pomimo tego, że jednak na tle młodych i sprawnych ludzi wyglądałam żałośnie, chodziłam, a właściwie biegałam 2-3 razy w tygodniu. Dosyć szybko (około 3-4 miesiące po zabiegu) zaczełam biegać czy raczej szybko chodzić co wzmocniło nie tylko moje ciało, ale przede wszystkim psychikę. Oprócz wzmacniania ciała starałam się aktywować mój mózg, bo jakby nie patrzeć krwotok spowodował pewne szkody. Mój mąż znalazł świetną aplikację “Elevate”, z której korzystałam każdego dnia i wykonywałam różne ćwiczenia z matematyki, angielskiego czy logiki. Takie holistyczne podejście do procesu zdrowienia nie tylko ciała, ale i umysłu spowodowało, że po około roku od zabiegu założyłam szpilki….